Sekret szczęśliwego życia, to żyć tak jak pragniesz. Właśnie tak chciałabym żyć na co dzień i do tego dążę, jednak póki co, czasami przyplątują się nie lubiane uczucia: przygnębienie, niepokój, złość. Tak ma większość z nas, takie jest po prostu życie.
No dobrze, ale co począć z niechcianymi uczuciami? Drinki albo pigułki uspokajające pomagają na krótką chwilę, jeśli nie nauczymy się dość szybko reagować na pogorszenie nastroju i poddamy się myślom typu "wszystko idzie nie tak jak powinno, życie jest do d..y", wtedy te niezauważalnie zmienią się w apatię, od której dzielić nas będzie krok do stanu wypalenia.
Możemy powiedzieć, że człowiek jest "wypalony", kiedy nie widzi już sensu w tym co robi, a trudno jest dalej podejmować decyzje, kiedy działaniom nie towarzyszą emocje czy chęć walki. O wypaleniu najczęściej wspomina się w kontekście pracy zawodowej, ale myślę, że możemy się wypalić również na gruncie związku czy rodziny, czy w innej dowolnej dziedzinie. Wypaleniu sprzyja zmęczenie, znudzenie, zasiedzenie i teoretycznie "dolegliwość" ta może dopaść każdego, kto się zagapi.
Możemy powiedzieć, że człowiek jest "wypalony", kiedy nie widzi już sensu w tym co robi, a trudno jest dalej podejmować decyzje, kiedy działaniom nie towarzyszą emocje czy chęć walki. O wypaleniu najczęściej wspomina się w kontekście pracy zawodowej, ale myślę, że możemy się wypalić również na gruncie związku czy rodziny, czy w innej dowolnej dziedzinie. Wypaleniu sprzyja zmęczenie, znudzenie, zasiedzenie i teoretycznie "dolegliwość" ta może dopaść każdego, kto się zagapi.
Pierwsze objawy wypalenia, w porę zauważone, są bardzo ważnym sygnałem do zmiany podejścia do siebie i swojej postawy w związku, rodzinie czy pracy. Lepiej jest na bieżąco ograniczać ryzyko wypalenia, stosując się na co dzień do kilku prostych zasad:
- ocenianie, czy wymagania, które stoją przed nami, korespondują z naszymi celami;
- analizowanie swoich możliwości w zakresie sprostania tym wymaganiom;
- jeżeli odczuwamy nadmiar obowiązków, dokonajmy ich redukcji poprzez wycofanie się z pewnych zadań;
- jeżeli kontakty z otaczającymi ludźmi kosztują nas zbyt wiele energii, postarajmy się zwiększyć dystans wobec otoczenia;
- obrona przed nadmierną eksploatacją emocjonalną czy psychiczną - mamy do tego prawo;
- usprawnienie swoich umiejętności w zakresie radzenia sobie ze stresem;
- sprawdzanie, które obszary naszego życia (praca, rodzina itp.) generują stres, doprowadzenie do korzystnej zmiany, rozwiązywanie istniejących problemów, redukowanie stresu na bieżąco;
- korzystanie z pomocy rodziny lub przyjaciół w uporaniu się ze stresem;
- prowadzenie zdrowego stylu życia;
- dbanie o odpowiednią ilość snu i wypoczynku;
- zwracanie uwagi czy nasza dieta jest właściwa, zrównoważona, dostarcza nam niezbędnych składników;
- bycie aktywnym fizycznie;
- znalezienie odpowiedniego dla siebie hobby - to doskonale regeneruje umysł;
- przyznanie sobie prawa do wypoczynku, relaksu, przyjemności.
Powyższe zalecenia pewnie każdy zna, ale czy aby na pewno zwracamy na nie dostateczną uwagę każdego dnia? Znać, a stosować to zupełnie różne pojęcia. Z reguły nic nie dzieje się przepadkiem, każda choroba, każde obniżenie nastroju z czegoś wynika. Mogę ze szczegółami wymienić powód swego wypalenia zawodowego oraz zaplanować zmiany, to samo może zrobić każdy, wystarczy chcieć. A czy można nie chcieć? Wypalenie to zaraz po depresji najbardziej destrukcyjny stan naszego umysłu (duszy?), zgadzając się na wypalenie odcinamy się od szczęścia, które jest najważniejszym celem każdego człowieka, bo bycie szczęśliwym warunkuje nasz rozwój.
Dla ciekawych i chętnych wklejam prosty test - dotyczy on wypalenia zawodowego, ale w sumie każde wypalenie ma podobne objawy. To co, sprawdzamy się? ;-)
CZY GROZI CI WYPALENIE ZAWODOWE?
Przeanalizuj starannie dziesięć ostatnich miesięcy.
Czy zauważyłeś jakieś
zmiany u siebie lub w swoim otoczeniu? Traktuj wybraną liczbę jako stopień
zmian, jakie zaobserwowałeś. Podsumuj i sprawdź wynik.
Zdecydowanie NIE - 1; Raczej NIE - 2; Czasami - 3;
Raczej TAK - 4; Zdecydowanie TAK - 5
PYTANIA
|
|||||
1) Łatwiej się męczysz? Jesteś wyczerpany, bez energii?
|
|||||
2) Irytują cię ci, którzy mówią: "Nie wyglądasz najlepiej od jakiegoś
czasu"?
|
|||||
3) Pracujesz coraz więcej, ale twoja
wydajność/sprawność stale maleje?
|
|||||
4) Obserwujesz u siebie więcej cynizmu i czujesz się
pozbawiony złudzeń?
|
|||||
5) Odczuwasz często melancholię/przygnębienie, którego nie
potrafisz wyjaśnić?
|
|||||
6) Zapominasz czasem o spotkaniach, rachunkach,
sprawach osobistych?
|
|||||
7) Jesteś bardziej poirytowany i reagujesz w sposób wybuchowy
wobec swojego otoczenia?
|
|||||
8) Coraz rzadziej widujesz się z rodziną i serdecznymi
przyjaciółmi?
|
|||||
9) Jesteś zbyt zajęty, aby regularnie zajmować się np.
czytaniem sprawozdań, odpowiadaniem na telefony czy wysyłaniem kartek
z życzeniami?
|
|||||
10) Cierpisz na dolegliwości fizyczne (boleści, ból głowy,
uporczywy katar)?
|
|||||
11) Czujesz się zagubiony/przegrany, kiedy kończy się
dzień pracy?
|
|||||
12) Masz wrażenie, że opuściły cię takie
nastroje jak wesołość czy
radość?
|
|||||
13) Jesteś niezdolny do zaakceptowania kawałów/dowcipów na swój temat?
|
|||||
14) Aktywność seksualna wydaje ci się raczej szkodliwym
wysiłkiem niż źródłem
przyjemności?
|
|||||
15) Odkrywasz, że nie masz nic do powiedzenia inny
ludziom?
|
Jeśli osiągnąłeś wynik:
0-25: Wszystko w porządku.
26-35: Powinieneś zwrócić uwagę na niektóre aspekty twojego życia.
36-50: Jesteś kandydatem do wypalenia zawodowego.
51-65: Jesteś w trakcie zawodowego wypalania się.
66: Osiągnąłeś punk krytyczny - twoje zdrowie fizyczne i psychiczne jest zagrożone!
26-35: Powinieneś zwrócić uwagę na niektóre aspekty twojego życia.
36-50: Jesteś kandydatem do wypalenia zawodowego.
51-65: Jesteś w trakcie zawodowego wypalania się.
66: Osiągnąłeś punk krytyczny - twoje zdrowie fizyczne i psychiczne jest zagrożone!
Nie jest ze mną dobrze... Wynik lekko mnie zaniepokoił, ale mimo że wiem, że dobre dla mnie samej byłyby duże zmiany, dokonanie tych zmian nie jest jednak takie proste.
OdpowiedzUsuńCiekawy post. Pozdrawiam :)
W takiej pracy spędzamy 8 godzin czyli 1/3 doby. To dużo i ma wielki wpływ na nasze samopoczucie także po powrocie do domu. Temat wziął się stąd, że sama ten problem obserwuję u siebie i na bieżąco się z tym szarpię. Poddanie się nie wchodzi w rachubę, bo co to byłoby za życie? Może zabrzmi brutalnie, ale dosłownie "żywe trupy" ;-)
UsuńZaraz rozwiążę sobie test, ale wydaje mi się, że jeśli chodzi o moją nudną pracę, już dawno się wypaliłam. Niestety jednak muszę pracować, by zarabiać pieniądze...
OdpowiedzUsuńPonieważ i mnie to samo trzyma w pracy, a dodatkowo przeświadczenie, że nigdzie nie czekają z otwartymi ramionami, a już szczególnie na panią w słusznym wieku. Zresztą zatrudnienie się ponownie u kogoś może wkrótce okazać się przysłowiowym "z deszczu pod rynnę". Lepiej uzdrowić aktualną sytuację i żyć z myślą o tym co zamierzam w najbliższej przyszłości. Bo już nie chciałabym sobie pozwolić na kolejne "pudło". Tak to jest, kiedy człowiek nie stawia na pasję, a na wyrachowanie.
UsuńTo trudny temat, ale trzeba o nim wspominać i zwracać uwagę na niepokojące objawy.
OdpowiedzUsuńEch, a co jest łatwe? Chyba tylko dawanie rad ;-)
UsuńMam swoje sposoby: Sport daje dużo dobrej energii oczywiscie uprawiany systematycznie ,bieganie ( do którego zmuszałam się na początku ) teraz nie mogę bez niego żyć! I zaczął się dylemat co zimą?
OdpowiedzUsuńNiby można siłownia, spróbowałam, bez porównania, brak dotelnienia, zupełnie nie to. Męka.
Cóż, korzystałam z każdej sposobności ale bez systematyczności, niska temp, wiatry deszcze...
I tu jest kolejna możlwość - poznawanie nowych ludzi.. To mój sposób. Przychodzi mi z łatwością i szczerze, mam w nosie co myślą inni i co o mnie mówią, ważne żeby moje odczucia były zgodne ze mną samą. Wtedy mi dobrze, wtedy czuję się szczęśliwa i spełniona.
Chandra? Życie jest na to za krótkie, mam swoje pasje, dopadają myśli niewłaściwe, oddaje się pasji ona mi pozwala zupełnie się zapomnieć.
Bo ważne by dbać o swoje ciało, ale też o umysł, duszę. O swoje...
Kochajcie siebie Kobiety, życzę wszystkim w tym dnu szczególnie ;)!
Trzeba mieć swoje sposoby! Zasiedzenie, znudzenie, zmęczenie może dopaść każdego. Grunt to w porę się zreflektować i nie dopuścić do zamulenia :-)
UsuńJa się trochę zasiedziałam (przyznaję), no ale mam nadzieję, że jak przyjdzie ta piękna wiosna, to i ja obudzę się z tego długiego, zimowego snu ;] A może i zacznę mieć nowe cele, a raczej zajęcia - wszystko jest na dobrej drodze ;)
OdpowiedzUsuńCoś nowego zawsze działa odświeżająco. Czy fakt, że jeszcze coś nas może zadziwić pozytywnie, wzbudzić emocje. Najgorzej, to kiedy człowiek już niczego nie czuje, mówi się że obojętność jest najgorsza...
UsuńCiężka sprawa, trudny temat- na szczęście są sposoby na to, żeby jakoś żyć i iść z uśmiechem przez życie :)
OdpowiedzUsuńI najlepiej, żeby każdy miał swój podręczny zestaw radzenia sobie z wypaleniem, bo zawsze ważne jest, by działać w zgodzie ze sobą. No może na początek dobrze jest kogoś podejrzeć - jak to jest zrobione :-)
UsuńMi chyba grozi, ale raczej nie zawodowe :/
OdpowiedzUsuńPoczekaj, natura to sprytnie urządziła, hormony na pewno spiszą się na 6!
UsuńJestem kandydatem do wypalenia zawodowego.
OdpowiedzUsuńNie wiem tylko czy w moim wypadku o wypaleniu zawodowym można mówić.
Ale temat ważny,warto czasem przystanąć i głębiej się nad tym wszystkim zastanowić.
Ja Ci mówię, Ty pisz książkę :-)
UsuńO wypalenie zawodowe u mnie trudno - nie pracuję, studia mi się podobają, więc też jest okej. Jednak czasem dotyka mnie wypalenie w sporcie, związane z przemęczeniem, ciągłą pracą a brakiem wyników lub niezadowalającymi wynikami. Staram sobie z tym radzić i słuchać swojego organizmu, dać mu czasem odpocząć.
OdpowiedzUsuńZa to nie radzę sobie z wypaleniem w związku...
Wypalenie w związku... Ja to już chyba wszystkiego doświadczyłam ;-) Ale pocieszające jest to, że są to problemy rozwiązywalne, tylko trochę energii, żeby się zmobilizować potrzeba. No i chęci. Bo nie wszyscy chcą o coś, o kogoś walczyć. Zawsze można wybrać nowe :-)
UsuńHeh, mój zawód jest na tyle szeroki (biolog), że w sumie mogę ''skakać'' między pokrewnymi, ale ściśle innymi branżami.
OdpowiedzUsuńJakie otwarte podejście :-) Może Twoja droga okaże się faktycznie prosta i szeroka niczym autostrada, podobno to nasze nastawienie do życia kreuje, więc pozytywne oczekiwania są jak najbardziej wskazane :-)
UsuńZe względu na moją specyfikę pracy rzadko zdarza mi się myśleć, że moje życie jest do dupy - dlaczego? Wystarczy, że przyjdzie pacjent np z chorobą nowotworową lub ze stosem recept na leki, które kosztują pół mojej pensji i wtedy uświadamiam sobie że "pierdolę smutki" ;) Tak wiem, że bardzo płytkie jest pocieszanie się kosztem innych, ale ważne, że działa.
OdpowiedzUsuńTeż często tak myślę, że niby płytkie takie pocieszanie, ale taka chyba nasza natura. Ja też poprzez porównania często poprawiam sobie nastawienie. Faktycznie okazuje się, że nasze problemy są takie malutkie...
UsuńCzasem bardzo ciężko o dystans.
OdpowiedzUsuńBo życie powinno być proste, łatwe i przyjemne. Taki raj na ziemi. Tylko w efekcie najprostsze sprawy mogą się skomplikować. A może to my sami je komplikujemy?... Mówi się, że wystarczy w każdej sprawie wychodzić z pozycji miłości, a wtedy zasady stają się proste.
Usuńna szczęście daleko mi do tego :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście :-) Można powiedzieć, że to prawdziwe szczęście. Oby zawsze było przy Tobie, a może raczej w Tobie :-)
UsuńJa doskonale wiem co to wypalenie zawodowe, w call center borykałam się z nim wiele razy i za każdym razem gdy tam wracałam wracało i ono. Nie jestem pewna czy umiem sobie z nim poradzić, bo moim sposobem była myśl: "wytrzymaj jeszcze trochę, ostatnie 3 tygodnie pracy".
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie radziłaś sobie, bo w końcu umowa dobiegała końca, a Ty mogłaś zregenerować siły :-) Ja po 17 latach w sferze budżetowej to już muszę bardzo dbać o higienę psychiczną ;-)
UsuńNo ładnie, wyszło mi, że jestem w trakcie wypalania się... I znikąd pomocy, bo szans na zmianę pracy nie ma, a pieniądze są potrzebne. I pomyśleć, że jeszcze dwadzieścia parę lat takiej męczarni przede mną...
OdpowiedzUsuńZałatwili nas z tym wiekiem emerytalnym dla kobiet :-/
UsuńŚwietny post Gaju! Ja na szczęście robię to co lubię ale i mnie dopadają czasem no może nie czarne, ale szare myśli, bo jak to w życiu, czasem coś się komplikuje :)
OdpowiedzUsuńWidzisz, nawet mając fajną pracę można mieć doła! A co dopiero, jeśli pracujemy wyłącznie dla pieniędzy? Kwestia wypalenia nie jest z palca wyssana. A już najgorzej, kiedy człowiek zacznie za dużo myśleć , a za mało robić (w sensie - dążenie do zmiany) ;-)
UsuńNie jest ze mną tak źle. Co prawda nie znalazłam się w pierwszej a w drugiej grupie, więc kilka elementów mojego życia wymaga poprawy, ale miałam ta świadomość bez robienia test. ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w pierwszej grupie mogą uplasować się ci wszyscy, którzy dopiero stają na starcie swojej drogi zawodowej :-) Potem to już nie jest tak różowo, zawsze jakiś kamyk w bucie się znajdzie.
UsuńMusze zrobic sobie ten Twoj test. Choc kiedys przechodzilam wypalenie (burn out), dzieki "zyczliwym" w cudzyslowiu szefom w pracy. I wiem jak podkrada sie niezauwazenie i jak bardzo podkopuje zdrowie. Do dzis mam jego konsekwencje w postaci problemow z trawieniem, ale w okresie burn outu po prostu w pewnym momencie czulam totalna obojetnosc (to reacja obronna, brak uczuc), to jest wlasnie najgorsze, bo nic sie juz nie chce, nic nie cieszy, nic nie ma sensu ... To na prawde bardzo zle wspomnienie z mojego zycia. POzdrawiam serdecznei Beata
OdpowiedzUsuńObrona przed nadmierną eksploatacją emocjonalną czy psychiczną - mamy do tego prawo. Ja w pewnym momencie go sobie nie dalam i przez lata zmagalam sie z burn out. A teraz widze, jak moj szwagier wpada w burn out z powodu napiec w pracy. Trudno przerwac bledna spirale, trzeba sie z niej wyrwac, ale nie zawsze jest to latwe. Ja np zmienilam dzial w ktorym pracowalam, inni ludzie i powoli wychodzilam z tego, ale moj pierwotny entuzjazm do pracy juz nigdy nie powrocil. Pozdrawiam serdecznie Sorry za te nute pesymizmu na Twoim pozytywnym blogu, ale wywolalas u mnie bolesne wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie BEata
OdpowiedzUsuńNie nazwałabym tego pesymizmem - tak czasami wygląda nasze życie, tylko czy sami do tego doprowadzamy, czy naprawdę nie mamy wpływu na to co się dzieje? A może odwagi, by rzucić wszystko i zacząć od nowa, bo przecież pieniądze są potrzebne od zaraz... Ja również borykałam się 6 lat z szefem psychopatą, który otwarcie mnie nienawidził, bo zresztą mnie nie chciał, tylko z kolei jego przełożony kazał mu mnie przyjąć. Później długo żałowałam, że przyjęłam tę pracę. Teraz mam już normalnego szefa, ale jakaś część mnie już nie jest taka sama. Wiem, że źle zrobiłam znosząc mobbing przez tyle lat, ale mądry Polak po szkodzie :-) Czy gdybym nie miała dzieci na utrzymaniu byłabym bardziej otwarta na zmiany, elastyczna? Może wtedy nie bałabym się aż tak, że nie będę ewentualnie przez jakiś czas zarabiała, bo przecież u nas o pracę łatwo nie jest, a o dobrą pracę to już w ogóle... Ech, praca, to temat szeroki. Nawet, jeślibym napisała, że dobrze jest być samemu swoim szefem, to zaraz odezwałyby się głosy, ze to również ciężka sprawa. Pozdrawiam Beatko :-)
Usuńchwilami mam takie wrażenie, że mnie to dotyczy, na szczęście szybko to mija
OdpowiedzUsuńTakie przelotne stany to jeszcze łatwo wytrzymać :-)
UsuńTutaj dużo zależy od naszej psychiki, są osoby optymistyczne z natury, które dostrzegają tylko jasną stronę życia i odwrotnie. Ale depresyjne nastroje zdarzają się każdemu, ważne, jak sobie z tym radzimy. Mi bardzo służy ruch na powietrzu i kontakt z naturą :)
OdpowiedzUsuńMi tak samo. Wychodzę z pracy i przestaje o niej myśleć, za to wyobrażam sobie ile ciekawych spraw mam przed sobą do załatwienia :-) Co nie znaczy, ze nie przechodziłam cięższych okresów - stąd ten post. Ważne jednak, że potrafimy sobie radzić w sytuacjach kryzysowych, bo te zawsze mogą się przytrafić :-)
UsuńNa szczęście daleko mi do wypalenia, staram się na bieżąco robić sobie higienę umysłu w każdej dziedzinie życia. Znam prostą metodę na takie dolegliwości, jest to zmiana stanu emocjonalnego poprzez zmianę uwarunkowania. NLP się kłania, chętnie je stosuje względem siebie. Czasami warto się też zastanowić dlaczego doszło do tego wypalenia. Niekiedy na prawdę warto zmienić pracę :)
OdpowiedzUsuńTeż myślę - zresztą na podstawie własnych doświadczeń - że nie warto katować się latami w nielubianej pracy z szefem idiotą. Jeśli nie potrafimy sobie radzić w takich warunkach, to lepiej uciekać. Bo może w nas zostać niepotrzebny ślad. Pamiętajmy, że każde doświadczenie zostawia w nas swój ślad :-)
Usuńja jeszcze zawodowo nie pracuje, ale mam nadzieję, że ten temat nigdy nie będzie nam groził :)
OdpowiedzUsuńCzego Ci oczywiście z całego serca życzę :-) A jakby co, to już wiesz, że masz się nie znudzić i nie zmęczyć ;-)
UsuńMi wypalenie nie grozi, bo szybko się nudzę w monotonnym pracach, a jak się nudzę, albo stoję w miejscu, to zmieniam pracę ;)
OdpowiedzUsuńPrawidłowa postawa! Mi zawsze brakowało odwagi na takie skakanie z kwiatka na kwiatek w poszukiwaniu przyjaznej pracy. Zwykle przejmowałam się opinią partnera, który straszył: A jeśli nie znajdziesz lepszej pracy, albo wcale nie znajdziesz pracy? Tu gdzie jesteś masz przyzwoite zarobki, dobre warunki, blisko do domu. Po jakimś czasie sama nauczyłam się w ten sposób myśleć...
UsuńJa jestem mama na pelny etat. W takiej pracy wypaleie chyba nie grozi, bo co dziennie dzieje sie cos nowego i innego.
OdpowiedzUsuńCzy mama może się wypalić?.... Hmm... Chyba hormony bardzo jej pomagają przetrwać ten "kocioł" ;-)
UsuńAle stany chorobowe czasami się pojawiają, chociażby patrz: słynna sprawa Madzi z Sosnowca.
Niepokojący wynik.. czas na zmiany! :P
OdpowiedzUsuńBo normalnie zdrowy człowiek to powinien być zadowolony z życia i tryskający energią. Jeśli tego u siebie nie stwierdzamy, to rozweselić się należy jak najszybciej :-)
Usuńgenialny wpis!!! mega przydatny, więcej takich poproszę :-)
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
Zrobię co w mojej mocy ;-) Dziękuję!
UsuńMasz rację i muszę się z Tobą w pełni zgodzić. Każda choroba ma swoje podłoże i swój powód. Jestem świadoma, że muszę brać teraz antybiotyk, bo zajechałam swój organizm i nie miał szans sam się bronić. Tego samego dnia postanowiłam w końcu o siebie porządnie zadbać.
OdpowiedzUsuńTak to niestety wygląda, nawet głupi katar to rzadko chyba przypadek. Tylko, że niewielu z nas tak wnikliwie się sobie przygląda, żeby dostrzec zależność. A nawet głupie przeciążenie obowiązkami, brak czasu na pooddychanie świeżym powietrzem, nerwówka - znacznie nas osłabiają.
UsuńBycie aktywną fizycznie oraz przyznanie sobie prawa do relaksu to dwie rzeczy, które trzymają mnie w pionie. Dzięki temu z resztą szybciej lub wolniej sobie radzę. Poza tym chwila oderwania się od codziennych problemów pomaga mi w pobudzeniu kreatywności i to jest podwójnie dobre ;-)
OdpowiedzUsuńWażne, żeby w ogóle potrafić dostrzec problem i w porę zareagować, ale tak jak piszesz, taka "profilaktyka" to jeszcze lepszy pomysł.
UsuńBardzo ciekawy test. Według niego powinnam przyjrzeć się pewnym aspektom swojego życia, z czym całkowicie się zgadzam - łapię się czasem na tym, że skupiam się na pracy do tego stopnia, iż tracę chęć nawet na kontakt z bliskimi. Ostatecznie takie podejście przynosi więcej frustracji niż pożytku, bo nie samą pracą człowiek żyje- nawet tą wymarzoną;) Dlatego szukanie równowagi to zawsze klucz do sukcesu :)
OdpowiedzUsuńAle póki co, na pewno swoją pracą znudzona nie jesteś. Bardziej grozi Ci pracoholizm niż wypalenie ;-)
UsuńNa razie wypalenie mnie, chyba, nie dotyczy. Cieszę się życiem studenta, bo kończy się powoli to dobre i chcę iść do pracy. Nie wiem czy dobrze robię, ale to się okaże. :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że robisz dobrze, no chyba, że wygrałaś w lotto albo właśnie otrzymałaś ogromny spadek-niespodziankę - wtedy ja o pracy u kogoś na pewno bym nie myślała :-)
UsuńStaram się czerpać z życia jak nawięcej bo nie wiadomo ile ma się jeszcze czasu :) Tekst ciekawy.
OdpowiedzUsuńOtóż to - żyć tak, jakby to był ostatni dzień życia. Nigdy nie wiadomo, gdzie ten szlaban...
UsuńJakie to wszystko mądre co napisałaś. CHyba to sobie wydrukuje i głęboko przeanalizuje swoje życie, bo ostatnio za dobrze się nie dzieje.
OdpowiedzUsuńDzięki :-) To o czym piszę na blogu, zazwyczaj przeżyłam - niestety/stety (?) na własnej skórze, bo i trochę życia mam już za sobą. Z wypaleniem też się zmagałam, a właściwie to aktualnie bardzo dbam, żeby swoją pracę postrzegać pozytywnie, znaleźć te plusy. Wiem, że na razie rewolucja nie przyniesie większych korzyści, bo zwolnię się i co? Już wszyscy pracodawcy otwierają ramiona i mnie przygarniają na wyścigi. A u następnego będzie lepiej? Biuro, to biuro. Wszędzie mniej-więcej to samo :-)
UsuńW dzisiejszych czasach wiele osób godzi się na wypalenie , na ten stan umysłu - bo w końcu po 8 godzinach wyjdzie z tej tortury (czytaj pracy).
OdpowiedzUsuńObserwuję to w swoim otoczeniu jakie ludzie podejmują decyzje.
Dla niektórych ludzi być szczęśliwym= zaprzeczenie normalności bo taki schemat jest powielany przez społeczeństwo.
Szczęśliwy = podejrzany.
Do pewnego czasu też ulegałam takim schematom i przejmowałam się tym - co ludzie myślą i powiedzą.
Takie kolektywne myślenie to jednak droga do nikąd.
Odkąd zaczęłam biegać - poodrzucałam wiele blokad, czuję jak się "dokopałam" i wciąż dokopuję się do prawdziwej siebie mimo tego co powiedzą inni - ja cieszę się z moich wyborów.
Bardzo ciekawy artykuł i dziękuję za odwiedziny na blogu :)
Odnośnie medytacji biegowej - pozwolę podrzucić sobie linka do wpisu - gdzie podczas biegania odpłynęłam:
http://biegowaja125.blogspot.com/2014/05/zamknij-oczy-i-biegnij.html
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja w ogóle jestem przeciwnikiem kolektywnego myślenia, a zwolennikiem szukania kontaktu ze sobą samym, odkrywania swojej indywidualności i tworzenie swego życia w zgodzie z tą indywidualnością. Dlatego mam swój świat, swoje metody na dobre znoszenie pracy, która pasjonująca raczej nie jest. Fajnie, że na dworze przyjaźniej się zrobiło, też będę biegała po trochę biegała. Zauważyłam, że gdzieś w pobliżu siebie się przemieszczamy :-)
UsuńOsielsko - Bydgoszcz? :) Myślę, że pewnie będzie kiedyś okazja spotkać się w parku Myślęcinku ?
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Tak! To bardzo możliwe. Pozdrawiam również :-)
UsuńNa szczęście nie mam na razie oznak wypalenia :)
OdpowiedzUsuńZa to dopada mnie przesilenie wiosenne- co do bgraku energii.
Coś w tym jest! W moim przypadku przewijają się niektóre z wspomnianych oznak w okresie późno-zimowym czyli takim jak teraz. Na szczęście wraz z zawitaniem wiosny szybko i nich zapominam :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWypalenie jeszcze nie ale....brak energii, przesilenie wiosenne i owszem....
OdpowiedzUsuńMuszę przejść na dietę, wsiąść na rower...i może jakoś nabiorę wiatru w żagle :)
Pozdrawiam :)
Magdalena M, mamao.pl, Olka - tzw. przesilenie wiosenne to chyb coś innego, chociaż faktycznie objawy podobne :-) Kiedyś słyszałam, że w tym okresie trochę więcej witaminek należy sobie dostarczyć i jak nigdy nie przykładałam do witamin w pigułkach uwagi, tak w tym roku, pod wpływem różnych mądrych artykułów, biorę witaminy! Łykam je w trakcie jedzenia, żeby lepiej się wchłonęły.
OdpowiedzUsuń